|
Wyprawa na pustynię Zachodnią w Egipcie
Miejsce: Egipt, oazy Farafra, Dakhla i Kharga
Nieoczekiwanie spędziłam tydzień na egipskiej Saharze, gdzie odnalazłam wewnętrzną Ciszę i kontakt z Matką Maturą.
|
|
.
Znajomi, podróżujący ze mną na wyjazdy medytacyjne, zorganizowali we wrześniu wyjazd na pustynię (program przygotowała inicjatorka i organizatorka wyprawy Dorota Kamińska) Początkowo nie zamierzałam do nich dołączyć, ale im bliższy był termin wyjazdu tym coraz bardziej robiłam się niespokojna. Na cztery dni przed ich wylotem postanowiłam z nimi pojechać, ale nie mogłam znaleźć żadnego wolnego miejsca w samolocie. Wydzwaniałam godzinami do biur podróży z nadzieją, że coś się zwolniło. W międzyczasie medytowałam z intencją zdobycia biletu i pakowałam się. Podczas medytacji „zobaczyłam” się na warszawskim lotnisku, ale nadszedł czwartek (dzień przed wylotem) a ja nadal byłam bez biletu. Na szczęście tego dnia niespodziewanie udało mi się kupić bilet w malutkim biurze podróży na terenie centrum handlowego, gdzie po prostu robiłam zakupy. Była godzina 13.00 a samolot odlatywał tego samego dnia wieczorem. Udało mi się dotrzeć na lotnisko na 18.00 i wylecieć z 12-godzinnym opóźnieniem, dzięki czemu nie musiałam długo czekać na znajomych przylatujących następnego dnia po południu:).
Tak zaczęła się moja niezwykła przygoda z pustynią i podróż w poszukiwaniu głębokiego kontaktu z samą sobą i Matką Naturą.
Pustynia zaskoczyła mnie swoją różnorodnością. Jej krajobraz przechodził niespodziewanie od wysokich wydm do skalnych kanionów, od stromych zboczy do równin z dziwnymi stożkami i piaskowych płaszczyzn, które ciągnęły się bez końca. Rozległa przestrzeń i brak konkretnych obiektów w polu widzenia wprowadzał od razu umysł w stan wyciszenia i relaksu. Codzienne pustynne życie, bez miejskiego pośpiechu, nabrało innego wymiaru doświadczania Życia. Dosyć szybko zaczęłam odbierać pustynię właśnie jako świat tętniący życiem, to był świat żuków, fenków z wielkimi uszami, sokołów i wielbłądów w oddali.
Codziennie zmienialiśmy miejsce noclegu i przemierzaliśmy olbrzymie przestrzenie jeepami. Po drodze zatrzymywaliśmy się, aby uzupełnić zapasy wody i świeżej żywności w okolicznych oazach (współczesna oaza to normalna wioska a nie jeziorko otoczone palmami:). Na naszej trasie odwiedziliśmy kilka oaz: Farafra, Dakhla i Kharga.
Z Farafry najbardziej pamiętam „księżycową” Białą Pustynię oraz gorące źródło (z siarką na bolące stawy, mięśnie) i przyjemność z samej kąpieli. W naszych obozowiskach była oczywiście woda do picia, gotowania i raczej do opłukiwania twarzy niż do porządnego mycia. Na szczęście wynajęty przewodnik rozumiał nasze „potrzeby higieniczne” i codziennie mieliśmy postoje przy gorących, odmładzających źródłach.
Kolejna oaza Dakhla jest jedną z najbardziej odległych oaz, położoną z dala od Kairu i Luksoru. Jest to duża oaza zajmująca rozległy obszar z wieloma wioskami i małymi osadami. Można tutaj zaobserwować charakterystyczne dla tego regionu słomkowe kapelusze lokalnej ludności. W Dakhli znajduje się wiele starożytnych zabytków a oazowym miastem jest Qasr (po arabsku forteca), wybudowany na ruinach osiedla rzymskiego. Zachował się tutaj meczet, madrasa – szkoła koraniczna i wiele czteropiętrowych domów.
Następna oaza Kharga jest największą z oaz i ośrodkiem administracyjnym Prowincji Nowa Dolina. Jest położona dosyć blisko Nilu, tylko dwie godziny drogi od Luksoru. W czasach rzymskich była ważnym ośrodkiem handlowym i zachowało się tutaj wiele zabytków z tamtych czasów. Od kiedy zaczęto używać wielbłądy ok. 500 r p.n.e, Kharga była ostatnim przystankiem na Drodze 40-dniowej z Sudanu, będącej szlakiem handlowym dla kupców z całej Afryki Wschodniej. Na północ od miasta zwiedziliśmy jeden z najlepiej zachowanych cmentarzy wczesnochrześcijańskich el-Bagawat, gdzie w kaplicach i grobowcach zdobionych pięknymi malowidłami chowano chrześcijan.
Podczas całej wyprawy doświadczałam bardzo mocnego kontaktu z Matką Ziemią, która przemawiała do mnie pięknymi i ważnymi snami. A leżąc na materacu (było za ciepło, aby rozstawiać namioty) wpatrywałam się w niebo pełne migających gwiazd i czułam duchowe połączenie z Wszechświatem.
Zdjęcia z tej wyprawy: kliknij tutaj
Tęsknię za pustynią i postanowiłam odwiedzić ją po raz kolejny.
WYPRAWA NA SAHARĘ Jeep Safari, Biała Pustynia, oazy Dakhla, Kharga i Farafra, Luksor 27 kwietnia – 4 maja w Egipcie
To będzie niezwykła podróż w poszukiwaniu wewnętrznej ciszy i głębokiego kontaktu z Matką Naturą. W zeszłym roku doświadczyłam tego podczas tygodniowego pobytu na Saharze i chciałabym, aby inne osoby mogły także to przeżyć. Postanowiłam więc zorganizować kameralną wyprawę dla osób zainteresowanych poznaniem Egiptu z zupełnie innej strony. Czy pragniesz poczuć piękno, ciszę i harmonię Ziemi oraz zwiedzić miejsca, do których nie docierają inni turyści? Zapraszam Ciebie na tę unikalną wyprawę.
Program 27 kwietnia: wylot z Warszawy do Hurghady 28 kwietnia - 2 maja: jeep safari - pustynia, oazy Dakhla, Kharga, Farafra, Biała Pustynia 3 maja: Luksor, wizyta u uzdrowiciela Adela El Atara (naturoterapeuta, specjalista od ziół, naturalnych olejków, refleksologii, masażu leczniczego) 4 maja: wylot z Hurghady do Warszawy
Przewiduję grupę max 12 osobową (3 jeepy).
Pełna informacja i zapisy na tę wyprawę kliknij tutaj
Agnieszka Jurko
|