Relacja: Dźwięki i czakry (A.Jurko) |
Do tej pory jednak omijałam pracę z własnym głosem i pracowałam z hemi-sync oraz misami tybetańskimi, a od czasu do czasu zdarzały mi się też podróże szamańskie przy bębnach. Pierwszego dnia na warsztacie ODKRYJ SWÓJ DŹWIĘK zebrała się grupa, w której połowa uczestników podobnie jak ja chciała odblokować swoje gardło a druga połowa szukała nowych metod pracy z głosem. Shirlie przekazała nam bardzo proste wskazówki: jak rozluźniać ciało fizyczne, jak oddychać przeponą, jak poruszać ustami przy konkretnych samogłoskach, jak sprawdzić w jakiej tonacji najlepiej śpiewamy, jak używać mudr i jak odnaleźć uzdrawiającą siłę własnego głosu. Celem warsztatów nie była nauka śpiewania, ale uwolnienie własnego głosu i pozbycie się blokad z tym związanych. Bardzo pomocna do uwalniania blokad była mantra OM GUM GANAPATEYEI NAMAHA, a po 10 minutach jej śpiewania na najbliższej przerwie uderzyłam się o kant stołu a potem dokładnie w tym miejscy pojawił się bolący guz i ogromniasty siniak. Zrozumiałam, że moje ciało właśnie w ten sposób chce mi coś przekazać - po prostu symbolicznie blokada wyszła fizycznie na zewnątrz. Każdy z uczestników pod koniec dnia miał samodzielnie wypracowaną indywidualną mantrę składającą się z kilku dźwięków (w większości z samogłosek) a ich dobór wynikał z obserwacji własnego ciała, które odbierało lepiej lub gorzej wibracje danych dźwięków. A największym zaskoczeniem była propozycja Shirlie zaśpiewania solowego! przed grupą naszych indywidualnych mantr i wierzcie mi, to nie było ciche mruczenie to była muzyka całym ciałem. Moja mantra okazała się moją mantrą mocy i obserwuję teraz uważnie co się zmienia w moim codziennym życiu a nawet we snach (między warsztatami miałam sen związany ze ściganiem mnie przez żywioł wody, który przestał mi zagrażać jak tylko przypomniałam sobie swoją moc). Drugiego dnia na warsztacie DŹWIĘKI I CZAKRY pracowaliśmy z mantrą obfitości: OM SHRIM MAHA LAKSHMIYEI SWAHA, gdzie grupowo wspieraliśmy się nawzajem w realizacji naszych planów. Było też sporo rytuałów, podczas których naszymi głosami tworzyliśmy kanał energetyczny (pośrodku naszego kręgu), do którego wrzucaliśmy w określony sposób nasze lęki. Bardzo ważne było mówienie na głos, co wrzucamy do tej oczyszczającej energii, żeby energia grupy wzmocniła ten proces. Ale cały dzień to było praktycznie przygotowanie nas do sesji uzdrawiania własnym głosem drugiej osoby. Pracowaliśmy w parach i efekty przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Ja podczas sesji wyciągałam moim głosem blokady z pleców Moniki (widziałam je w postaci wbitych śrub) oraz z gardła i brzucha. U mnie natomiast głos Moniki odebrałam jaką cudną kołysankę, która przeniosła mnie w świat dzieciństwa i umożliwiła mi uzdrowienie starych spraw związanych z moją nieżyjącą Mamą. I wcale się już nie dziwię, że "przypadkowo" (przy zamkniętych oczach byliśmy dobierani w pary) pracowałam z Moniką, która z wieku, wyglądu fizycznego oraz ze sposobu ubierania przypominała mi moją Mamę. W trakcie warsztatów otrzymaliśmy potężną dawkę Bezwarunkowej Miłości, Akceptacji oraz Wsparcia z Tamtej Strony. Agnieszka Jurko
Aktualne terminy zajęć z Shirlie Roden: http://www.agnieszkajurko.pl/shirlie-roden-warsztaty.html |